wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 4

     Obudziłam się wcześniej od dziewczyn . Zrobiłam śniadanie dzięki czemu gdy wstały miały ciepły posiłek. Następnie zaczęłam sprzątać z Alex, a Gemma siedziała spokojnie wpatrzona w telewizor. Trochę się zdziwiłam z Alex, że jeszcze nie było kłótni ale jak się okazało wykrakałam. Tylko ucichł odkurzacz i już się włączyła:
-Nudzi mi się , nie mam co robić!!
      Na przekór włączyła się reklama z otwarciem wesołego miasteczka w Londynie. Gemma wydarła się że koniecznie musi tam pójść. Wiedziałam że nie da nam spokoju. Byłyśmy zmuszone. Zaczęłyśmy powoli się szykować. Ja i Alex wiedziałyśmy , że w takim miejscu wszystko może się zdarzyć, więc wzięłyśmy ze sobą nawet ubrania na zmianę.
      Nasza droga do wesołego miasteczka miała zaledwie kilka minut ale nie Gemma mogła by się zmęczyć i wtedy by nie miała sił w wesołym miasteczku, więc musiałyśmy dojechać tam taxówką. Wysiadając z niej zobaczyliśmy duży plac z mnóstwem atrakcji. Ludzi były tłumy, a najlepsze było to , że Gemma nie chciała iść za rękę i musiałam za nią latać. Za mną nie wyrabiając wlekła się Alex.
      Nie było sensu chodzić we trzy i się męczyć więc postanowiłam, że będziemy z nią chodzić na zmianę. Pierwsza była Alex. Ona biegała z Gemmą, a ja spokojnie czekałam odpoczywając na ławce. Po 10 min. dziewczyny się wróciły po przez kolejną kłótnie i dlatego musiałam szybciej zamienić się z Alex. Nie angażowałam się w to co robiła siostra po prostu wydawałam kasę, którą dała mi mama i obserwowałam ją wzrokiem by się nie zgubiła. Po jakimś czasie zmęczyłam się. Poszłyśmy do wyznaczonego miejsca gdzie miałam się wymienić z Alex. Widziałam koło niej chłopaków z 1D. Gdy przyszłam przywitałam się i już musiałam biec za Gemmą ,ponieważ ona nie umie postać chwilkę w jednym miejscu .
       Wymyśliła sobie ,że pobawimy się w ganianego na co nie miałam sił, a ona wybiegła jak z rakiety. Dogoniłam ją dopiero za wesołym miasteczkiem. Usiadła na ławce i zaczęła dyszeć.
-Ale się zmęczyłam…- powiedziała Gemma
-No ja się nie dziwię
-Emilly strasznie pić mi się chce… gdzie jest Alex, ona ma moją cole!
- A było trzeba tak daleko biec?Nie wiem gadzie ona jest ,a nie widzę tu żadnego sklepu.
      Poszłam z Gemmą do wesołego miasteczka by tam znaleźć Alex. Dojście zajęło nam kilka minut. I się zaczęło… Poszłyśmy do miejsca gdzie wymieniałam się Gemmą z Alex ale jej tam nie było. Postanowiłam szukać jej po wszystkich straganach. Wiedziałam że siostra boi się do mnie odezwać bo zrobiłam strasznie zdenerwowana minę. Chciałam szybko znaleźć Alex bo czas leciał a mnie zaczynały boleć nogi. Gemma ledwo za mną szła wiedziałam, że jest tak jak ja bardzo zmęczona, lecz nic nie mogłam na to poradzić. Podeszłyśmy do jednego ze straganów
-Poproszę oranżadę pomarańczową.- powiedziałam
- To będzie… -nagle Gemma przerwała sklepikarzowi.-
-Emily, ale ja chcę colę!- Przerzuciłam oczami.
-Niech pan doliczy także colę.- powiedziałam.
-To pani się nazywa Emily?
-Tak…
-Ludzie znalazłem. To Emily- Odwróciłam się a przede mną ludzie zaczęli robić przejście. Wyglądało to jak korytarz, na końcu tego korytarza stała Alex z chłopakami. Zrobiłam głupią minę .
-O! Emily! Jesteś wreszcie. Długo cię szukaliśmy.- wykrzyczał Harry. Po czym wszyscy do mnie podbiegli. Zasłoniłam ręką oczy, bo głupio się czułam i wtedy poczułam duszącą mieszaninę perfum przez, którą zaczęłam kaszleć. Chłopaki ustali i patrzyli się na mnie ze zdziwieniem.

-No co się tak patrzycie? Mocniejszych perfum nie macie? A w ogóle to czuję się trochę niezręcznie jak wszyscy się na mnie patrzą, więc może już chodźmy stąd.
- Za chwilkę tylko muszę coś załatwić- powiedział Louis i podszedł do sklepikarza.
-Dziękujemy panu za odnalezienie koleżanki i za to damy panu nasze autografy.-Wtedy nastąpiło coś dziwnego, sklepikarz zaczął skakać i tańczyć ze szczęścia, a ja wyszeptałam do chłopaków:
-Czy to nie jest dziwne?- Wszyscy zaczęli się śmiać. Po czym Gemma powiedziała:
-Mam już dosyć wesołego miasteczka. Chcę do domu!
-Rzeczywiście jestem strasznie zmęczona i nie mam na nic ochoty.- powiedziałam
-No to idziemy.- powiedziała Alex.
-To ja mogę was odprowadzić- wyrwał się Zayn.
-I my tez- odpowiedzieli chłopcy.
-Ale nie marnujecie sobie nami czasu. Trafimy do domu.
-No, a jak się zgubicie albo coś?- zapytał się Niall. Chłopcy na potwierdzenie słów zaczęli składać ręce.
-Czy wy myślicie że my same nie trafimy do domu?- spytałam się z sarkazmem.
- Oj, nie dajcie się prosić- powiedział Louis.
-No weź się zgódź bo jeszcze narobią nam wiochy. – szepnęła do mnie Alex.
-Dobrze ale tylko odprowadzić.- powiedziałam po namyśle.
- No a potem…- powiedział Harry ale ja szybko mu przerwałam:
-Proszę Harry nie kończ. Wolę nie wiedzieć co miałeś na myśli.
-Oj, Harry, Emily nie jest taka głupia i nie da się nabrać na twój podryw- powiedział Liam i wszyscy się za śmieli. Idąc chłopacy zaczęli opowiadać kawały, lecz Harry szedł wolniej i był jakiś smutny. Zauważyła to też Alex:
-I patrz zepsułaś Harrego.- Harry szedł z tyłu więc nie wiem czy to słyszał. Postanowiłam że zwolnię i poczekam na niego. Zbliżyłam się trochę do niego a chłopcy od razu zareagowali.
-Oooo

-Cicho!- krzyknęłam- Proszę się ulotnić!- Wtedy chłopcy zaczęli gwizdać co mnie jeszcze bardziej rozwścieczyło. Zauważył to Zayn i narzuciła jakiś temat.
-Dzięki- szepnęłam mu do ucha.
-Nie ma za co- odszepnął.
Grupa szła dalej a ja na chwilę stanęłam i powiedziałam:
-Harry nie smutaj!
- Ale jak? Myślałem że dam radę wyciągnąć cię gdzieś na kawę czy coś…
-Wiesz, liczą się intencje- po tych słowach lekko się uśmiechnął. Zbliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek. Zaskoczyło mnie to więc powiedziałam:
-U mnie nie jest tak łatwo z całusem więc uważaj!
-Tak jest panno Emily.- odpowiedział i dołączyliśmy do grupy. Po kilku minutach byliśmy już przed domem.
- A teraz zapiszcie mi na ręku swoje numery w razie gdyby ktoś z was się kiedyś zgubił.- powiedział Zayn. Alex chwyciła go za ręke i szukała miejsca.
-Więcej tatuaży to nie było!
- odpowiedział. Chwyciła jego druga rękę i napisała swój numer.
-Teraz ty Emily- zwrócił się do mnie.-Niestety u mnie nie jest tak łatwo zdobyć numer telefonu więc będziecie musieli się bardziej postarać.- Po tych słowach pożegnaliśmy się.

-----------------------------------------

Jeśli się podoba to komentujcie.

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 3


       Do środka wskoczyło jednocześnie pięciu chłopaków. Wystraszona cieszyłam się w duchu ,że siedziałam naprzeciwko, bo inaczej zgnietli by mnie. Leżąc tak zaczęli się śmiać. Nagle blondas krzyknął:
- Chłopacy my nie jesteśmy tu sami .
Usiedli i zaczęli się na mnie patrzeć, a najbardziej loczek
- Ej to ta od krawatu- wrzasnął
Wtedy wiedziałam już , że to One Direction.
-Skąd się tu wzięłaś – zapytał się Liam
Wtedy odezwał się szofer:
-Ja ją wziąłem. Ona nie daleko wysiada więc pomyślałem , że ją wezmę ale nie wiedziałem, że się znacie
-No tak jakby…- odpowiedziałam.
-A gdzie ta twoja krzycząca koleżanka ?-zapytał się Louis
- Jest teraz zajęta ,robi kolację
-Ooo ja jestem głodny po tym koncercie może wbijemy do ciebie?- zapytał Niall
Zayn walnął go w głowę, a ja się tylko zaśmiałam.
-Zaprosiła bym was ale przyjechała do mnie rodzina i właśnie po nią jadę.
-Ahaaa- odpowiedzieli razem
Nagle nastała cisza.
-A jak tam na koncercie ?- zapytałam
- Jestem tak wykończony, że aż….- nie dokończył Zayn bo mówiąc to położył swoje nogi na Harrego.
-Jak śmiesz kłaść swoje nogi na moje?- zapytał się zbulwersowany Harry .
- Oj przepraszam panie Haroldzie- odpowiedział Zayn. Po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Tylko ja mam pozwolenie tak na niego gadać- powiedział Luis po czym zrobił dziwną minę
Znów zaczęły się śmiechy które przerwał szofer:
- To już tu panno….
-Emilly- odpowiedziałam                                                                
- Oooo jakie super imię…. Też chcę takie- powiedział Louis. Wychodząc Zayn powiedział:
-Do zobaczenia pani Emillio.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. Zaważyłam nie daleko moją rodzinę po czym tam się udałam.
-Co tak długo?- zapytała mama
-Duże korki były- wiedziałam, żeby lepiej nie mówić z kim jechałam , bo wtedy zadręczyła by mnie pytaniami. Wzięłam kilka walizek i złapaliśmy stopa.




 
Następnego dnia


     Dziś rano obudził mnie wrzask mojej siostry Gemmy, która zaczęła panikować, ponieważ nie było Nutelli. Niestety przyzwyczajona jest do luksusów i słodycze je dziennie kilogramami więc akurat mnie to nie zdziwiło, lecz Alex zareagowała na to przeciwnie. Zeszła na dół i rzuciła w nią czekoladami. Moją rodzinę to nie ruszyło, ponieważ jest to normalne zachowanie Alex. Nagle zaczęła krzyczeć po czym do niej przybiegłam.
-Co się stało ?- zapytałam
-Wiesz która jest godzina?- zapytała Alex
-Nie, nie wiem
-7.00 Zabiję twoją siostrę. Jak ona tak może?                 
Zaczęłam uspokajać dziewczynę, bo ze szczęścia schowała twarz w rękach w negatywnym znaczeniu.
-Na ile oni tak wogóle przyjechali?- zapytała
-Devid, mama i tata nie długo jadą objechać rodzinę, a w tym czasie my mamy zaopiekować się Gemmą.
-Co ? żartujesz sobie? Jak ja teraz nie wytrzymuję , a co mówiąc później. A ile dni mamy ją niańczyć?
-Tydzień.
     Alex dostała wytrzeszczu oczu. Po czym walnęła się w czoło i poszła do łazienki. Wiem, że będzie ciężko no ale niestety ja tego nie wymyśliłam.
-Emilly!-zawołała mnie mama. Zeszłam szybko na dół .
-Zastanawiałam się i stwierdziłam, że już dzisiaj wyjedziemy do cioci Margaret, żeby się wyrobić z czasem.
-To znaczy, że mam już zmarnowany cały dzień nie licząc całego tygodnia?
-Tak, niestety.
-To chociaż pozwól mi jeszcze iść do sklepu z Alex.
-Ile wam to zajmie ?
-No nie wiem, ok 5godz.
-Co ? to do jutra się nie wyrobimy!
-No dobra 4,5
Mama przewróciła oczami i powiedziała;
-No dobrze ale już się zbierajcie.
     Szybko pobiegłam do Alex i wszystko jej powtórzyłam, Myślałam, że dziewczyna zemdleje .
Szybko się ogarnęłyśmy i wyszłyśmy jak najszybciej by mieć więcej czasu. Nawet nie zjadłyśmy śniadania .
Poszłyśmy do centrum handlowego i tam byłyśmy w większości czasu. Resztę czasu spędziłyśmy w supermarkecie. 
Była trochę taka wiocha, bo w większości wózek był wypchany słodyczami. Zawsze dzięki nim można uspokoić siostrę. Zabrałyśmy się w dwie taxówki i pojechałyśmy do domu. Wchodząc mijałam się z rodziną . Ucałowali mnie w locie i pojechali.
Było gdzieś po 15 więc nie wiedziałyśmy co mamy zrobić z Gammą. Alex zawołała ją, po czym posadziła na sofie , włączyła bajki na TV i dała dwie czekolady po czym powiedziała:
-No to mamy spokój na ok.3 godz.
W tym czasie pochowałyśmy produkty i zrobiłyśmy kolację.
Gemma kolacja!- krzyknęłam. Po 5 min. krzyknęła Alex:
-Rusz te cztery litery.
Po czym poszłyśmy na górę. Długo nam to zajęło, bo mamy mnóstwo szaf. Gdy wróciłyśmy, na sofie spała otoczona mnóstwem papierków po słodyczach Gemma. Zasyfiła nam cały salon, a na dodatek zjadła wszystkie słodycze.
-Super, mamy całą noc wolną! To co robimy?- krzyknęła Alex
-Co ty ? Oszalałaś!? Jak się obudzi to zadzwoni do rodziców, a wtedy zgon na miejscu…
Widziałam jak humor Alex po niej spływał. Wyczerpana zjadła do końca kolację i razem obejrzałyśmy telewizję. Po czym poszłyśmy spać.


-----------------------------------------------------------------------------------

Jeśli to czytasz byłoby miło gdybyś zostawił/ła po sobie komentarz:)





piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 2

-To jest moje- powiedział ktoś znany.
-Nie to moje-odpowiedziałam
-Jestem Harry
-To ma być reklama pepsi w tym przypadku krawatu?
     Nagle oddał mi go, a jacyś chłopacy zaczęli się śmiać. Zaczęli tańczyć i totalnie powariowali , a przecież nic się nie wydarzyło. Przyznaję, to było dziwne. Co ja powiedziałam takiego śmiesznego?
Miałam uczucie, że ,,porywacz krawatów” mnie obserwuje więc odwróciłam się . To był Harry, a za nim chłopacy z One Direction. Zrobiłam jakąś głupią minę w stylu WTF?, co wyrazili śmiechem .Nagle doznałam olśnienia. No tak, przecież Alex nie ma autografu, a taka okazja może się nie powtórzyć. No cóż przez chwilkę muszę pobyć dla nich miła, to konieczne. Podeszłam do nich i powiedziałam:
-Mogę zając wam 10 min? Proszę- uśmiechnęłam się i zrobiłam oczy słodkiego psiaczka. Widząc. Wiem że to nie w moim stylu ale musiałam mieć te autografy i nic mnie przed tym nie powstrzyma.
-No ok.- odpowiedzieli. Uff… udało się teraz muszę znaleźć Alex.
-To ja za chwilę tu przyjdę.
        Szybko pobiegłam po Alex. Zanim ją znalazłam minęło trochę czasu, ale gdy ją zauważyłam złapałam ją za rękę i razem pobiegłyśmy do chłopaków. Była trochę zdezorientowana, ale nie było czasu na wyjaśnienia. Nie wiadomo co strzeli chłopakom do głów. Gdy doszłyśmy zamurowało ją. Zrobiła się blada i byłam pewna że zaraz zemdleje. Nie wiedziałam co zrobić lecz wpadłam na jeden pomysł. Podeszłam z nią do Harrego.
-Paczaj to jest Harry- dotknęłam go palcem o policzek-Widzisz reaguje.
Nadal nie kontaktowała .Pomachałam przed ich oczami ręką i dopiero kapnęła się że to oni.
Chłopacy zaczęli się śmiać , a Luis powiedział:
-Czy to jest jakaś hipnoza bo jak tak to rób to dalej.
      Niall zaczął tak się śmiać, że aż zrobił się czerwony prawie się popłakał .
Gdy w końcu dotarło do niej kto przed nią stoi zaczęła tak wrzeszczeć że z pewnością słyszał nas cały sklep. Darła się i pewnie by nie przestała gdyby nie kasjer, który zadzwonił dzwonkiem i przyszła ochrona. Szybko jednak opanowałam sytuacje mówiąc:
-Proszę wybaczyć mi te wrzaski , dziewczyna nie radzi sobie z emocjami.
-One są z nami- powiedział Zayn.
Po tych słowach ochroniarz poszedł.
-Dzięki Zayn- odpowiedziałam.
      Odpowiedział swoim szerokim uśmiechem. Przyznaję że bardzo ładnym. Dla bezpieczeństwa stałam z Alex żeby to się nie powtórzyło. By nie zajmować dla chłopaków więcej czasu powiedziałam:
-Moglibyście dać jej już autografy to będzie po sprawie.
-Ok- odpowiedział Liam. WOW, nie myślałam że będzie tak łatwo. Biorąc się do roboty nagle odezwał się Zayn:
-Co wy tu tak w ogóle robicie? Śledziłyście nas? A może interesujecie się męską modą?-zaczął się lekko śmiać
-Nie , nie . Po prostu musiałam kupić krawat dla mojego taty-zaczęłam się tłumaczyć i przy okazji się zarumieniłam
-Zbieg okoliczności?- zapytał Hazza
-Tak-odparłam
-Uwielbiam takie przypadki są takie interesujące i… -zaczął opowiadać Louis lecz wtrącił mu się Liam.
-Lepiej nie dokańczaj .
Alex tylko patrzyła się na nich i nic nie mogła wyksztusić. Zrobiła się lekko czerwona gdy Nial podał jej autografy.
-Idziemy Alex- powiedziałam
Gdy szła w stronę wyjścia , szybko podeszłam do chłopaków mówiąc:
-Sorry za jej zachowanie i dzięki za ten czas i autografy. Wczoraj miała urodziny więc byłam jej to winna.
-Oooo a ja musze tyle czekać na swoje mogłyście nas zaprosić na tort- powiedział Lui
Zayn tylko walną go w głowę . Lekko zaśmiałam się z tego, po czym odeszłam. Nagle Alex rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować po policzkach, czole no po prostu gdzie się da. Wracając do domu zaważyłam jaka była podekscytowana. Cały czas skakała , nie poznawałam jej.

  Następnego dnia


     Następnego dnia Poczułam ostre światło świecące w moją stronę.
Okazało się , że to było słońce przebijające się przez moje okno . Nie miałam zamiaru otwierać oczu więc schowałam głowę pod poduszkę. Gdy zaczynałam zasypiać nagle obudził mnie telefon. Z niechęcią przyłożyłam telefon do ucha.
- Hej córeczko- odezwała się mama
-Hej – odpowiedziałam
- Pamiętasz gdy mówiłam ci, że mamy do ciebie przyjechać?
-No pamiętam .
- Będziemy o 15.00
-Ale kiedy ?
-Dzisiaj nie pamiętasz?
-Na śmierć zapominałam… a na którym lotnisku macie przyjechać? 
-Na lotnisku ….- nagle zaczęła krzyczeć Alex z pod prysznica żebym podała jej nowy żel pod prysznic .      Gdy chciałam się dopytać gdzie jest te lotnisko mama nagle się odłączyła. Pierwsze co przyszło mi do głowy to lotnisko w centrum Londynu więc nie podzwaniałam do niej.
Tak jak chciała Alex tak i zrobiłam. Szukając żelu zaważyłam braki na półkach . Poszłam zobaczy jakie mamy produkty by zrobić kolacje. Na pewno rodzina będzie głodna pomyślałam, ale tam też były pustki. Gdy zobaczyłam , która jest godzina, a było po 12 poszłam szybko do sklepu zrobić generalne i potrzebne na kolację zakupy. Po poinformowaniu o tym Alex wyszłam.
Gdy wróciłam do domu była już 14. Nie wiedziałam ,że to tyle mi zajmie. Wchodząc do domu Alex już na mnie czekała.
- Idź się przebrać, a ja zrobię kolacje- powiedziała
Po przebraniu chodź to było trudne, bo po nie wyspaniu ciężko kontaktuje, a wybór ubrań był jeszcze gorszy, zeszłam na dół.
- Gotowa? Jedziemy?-zapytałam się Alex
- Nie, ja nie jadę nie skończyłam gotować… ty jedź a ja to skończę- odpowiedziała
-Ok
Następnie wyszłam . Udałam się na lotnisko . Była 15 postanowiłam czekać. Po kilku minutach zadzwonił do mię telefon .
-Gdzie ty jesteś?- zapytała mama
-No czekam na was przed lotniskiem-odpowiedziałam
- My też czekamy przed lotniskiem i ciebie nie widzimy
-A na jakim jesteście lotnisku?
-Koło kafejki za którą jest centrum handlowe- mama zawsze zapominała i nie orientuje się w Londynie lecz domyśliłam się.
-Pomyliłam lotniska… Już jadę po was- odpowiedziałam po czym się odłączyłam
Zdenerwowana szukałam jakieś taxi lecz tak się nie stało ,a rodzina czekała. Nagle podjechała do mię limuzyna.
- Gdzie pani jedzie- zapytał szofer
-Na lotnisko na ulicy Baker Street – odpowiedziałam zdziwiona
- Mogę cię zabrać ale pod drodze muszę wziąć kilku pasażerów
-Dziękuje- odpowiedziałam i wsiadłam do limuzyny
Jadąc zastanawiałam się kto to może być i dlaczego był taki choiny ten szofer. Nagle obudziłam się z myśli gdy otworzyły się drzwi i...


środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 1


Następnego dnia wstałam z łóżka dosyć wcześnie. Spojrzałam na zegarek. No tak była dopiero 7.00. Czasami naprawdę siebie nie ogarniam. Normalny człowiek w weekend śpi do 12.00 a ja ? Eh no cóż, chciałam zasnąć ale wiedziałam że już nie dam rady. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać o wczorajszym dniu. Właściwie to byłam pod wrażeniem. Muszę przyznać, że od dłuższego czasu nie widziałam tak zwariowanych ludzi. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
Przebrałam się i obudziłam Alex, po czym poszłam zrobić śniadanie.Postanowiłam że zrobię naleśniki, jej ulubione. Przygotowałam składniki, wrzuciłam wszystko do miski, wymieszałam i zaczęłam smażyć.
- A to co? Urządzamy dwudniowe urodziny? -zapytała.
- A czy robienie naleśników dla mojej przyjaciółki musi byś świętem?
- Ze względu na to że robisz je strasznie rzadko to tak. To musi być święto- Uśmiechnęła się i usiadła przy stole. Przez chwilę panowała cisza.
- A właściwie to czemu wstałaś tak wcześnie?- spytała się mnie.
-Mogłabym spytać się ciebie o to samo.- powiedziałam i rzuciłam jej pytające spojrzenie.
-O nie ja pierwsza się ciebie zapytałam.
- No dobrze więc coś mnie obudziło i nie mogłam już zasnąć, więc postanowiłam że zrobię nam pyszne śniadanko- mówiąc to podałam jej talerz.
-Ahaa cóż niech ci będzie, ale coś mi się zdaję że to nie cała prawda co?
-Nie rozumiem o co ci chodzi? Nie ma w tym żadnego głębszego sensu.- stanowczo odpowiedziałam.Po tym zakończyliśmy temat i postanowiłyśmy ogarnąć mieszkanie.
Po małym ogarnięciu musiałyśmy posprzątać cały dom, bo niestety, mieszkamy same i musimy po sobie sprzątać. Włączyłyśmy muzykę na laptopie i sprzątając śpiewałyśmy. Ubaw po pachy. Przez te wygłupianie się, zajęło to nam trochę więcej czasu niż miało zająć .Po sprzątnięciu pojechałyśmy na koncert.
Wsiadłyśmy to Taxi. W środku dziewczyna bardzo się denerwowała, bo nie wiedziała co jest grane. Gdy wyszłyśmy z samochodu od razu zakryłam jej oczy swoimi rękami. Dziewczyna szła prosto . Przez te emocje zapominałam mówić jej gdzie i w którą stronę ma iść . Parę razy prawie leżałyśmy aż Alex przez przypadek skręciła nagle w stronę ściany , a akurat był schodek po czym obie się przewróciłyśmy. Rozejrzałam się dookoła ale na szczęście nikt tego nie widział. Gdy szłyśmy dalej cały czas tylko powtarzała:
-Emily tylko ostrożnie - i tak non- stop.
-Idź prosto, prosto... w lewo...w prawo- inaczej nie mogłam, bo upadając kolejny raz by się kapnęła ,że coś jest nie tak.
Nagle usłyszałyśmy krzyki. Miałyśmy iść na trzeci rząd , bo tam kupiłam bilety. Alex krzyknęła:
-To tak chcesz pozbyć się przyjaciółki? Będziesz płacić za mój pogrzeb zobaczysz.- śmiejąc się szła dalej.
-To tutaj-krzyknęłam odsłaniając ręce z jej twarzy.
Nie wiedziałam co mam robić tak zaczęła krzyczeć i pokazywać palcem na napis One Direction. Myślałam że to trochę taka wiocha, lecz po pewnym czasie kapnęłam się ,że tylko chyba ja jestem normalna z tego tłumu. Obracając się dostałam nawet ręką w brzuch. Chciałam już dla tej osoby przyłożyć, ale powstrzymałam się w końcu nie chciałam niszczyć urodzin Alex.
Stojąc tak blisko sceny widziałyśmy i słyszeliśmy wszystko, ich NIBY ciche rozmowy pomiędzy sobą, ich pot itp. Koncert skończył się cztery godziny później.
Chciałam iść z Alex po autografy ale musiałam do ubikacji . Więc poszłyśmy. Wracając zobaczyłyśmy że ich już nie było. Po prostu było już za późno. Byłam tak wnerwiona na siebie w szczególności na mój pęcherz. To przecież było kilka minut. Najgorsze było to , że taka fanka jak Alex nie miała ich autografu. Wracając do domu widziałam jej smutek na twarzy i coraz bardziej wnerwiałam się za to, że się nie udało, a to był głownie mój cel. Złapałam ją za rękę i powiedziałam:
-Zobaczysz będziesz miała ich autografy i to całej piątki. Obiecuję- A gdy coś obiecuję to dotrzymuję obietnicy- pomyślałam. Wiedziałam że zawaliłam, więc muszę to jakoś odkręcić. 


                                                           Następnego dnia 


      Poranek był taki sam jak wcześniejszy. Z nudów poszłyśmy na zakupy. Godziny mijały bardzo wolno i dobrze bo mogłyśmy się wygłupiać , miałyśmy przecież cały dzień. Odpoczywając na ławce dla Alex przypominało się, że nie długo jej kolega ma urodziny więc poszłyśmy do sklepu z odzieżą męską.

Wchodząc zaważyłam ,że to duży sklep, dosłownie piętrowy, a Alex ma nawyk oglądania wszystkich ciuchów nie zwracając uwagi na nic . Cały czas jęczałam, bo wiedziałam, że będziemy oglądać to wieczność. Nagle zabrzęczał mi telefon:
-Cześć córeczko!- krzyknęła mama
-Hej mamo.-odpowiedziałam
-Proszę kup dla taty krawat bo ja nie mam czasu przez tą prace.- poprosiła
-No dobra .Ale jaki kolor?
- Taki fioletowy, no wiesz… taki odcień jak mam tą sukienkę co byłam na urodzinach Karoliny.
-Ta bez ramiączek?
-Tak to ta. Wiesz muszę kończyć bo zaraz szef mnie zobaczy.
-Pa
-Pa córeczko.
Gdy skończyłam rozmowę poszłam do działu z krawatami , a Alex była na samym początku sklepu daleko, daleko ode mnie. Było tam bardzo dużo krawatów , wszystkie kolory jakie są możliwe. Zobaczyłam ten właściwy odcień fioletu z tłumu kilku innych odcieni tego koloru. Nagle zobaczyłam rękę zbliżającą się w jego stronę. Szybko pobiegłam do mojego upragnionego krawata i kucając zdjęłam go z wieszaka jako pierwsza. Nagle ta osoba zabrała mi go z ręki....

Prolog

       Miesiąc temu były moje urodziny. Myślałam, że nie będą tak wyprawione jak chciałam, ponieważ wyprowadziłam się z Polski i teraz mieszkam w Londynie już od 3 lat. Nie mam tu rodziny, mam kilku znajomych, ale niedługo będę mieszkać z moją najlepszą kumpelą Alą(ja na nią mówi Alex) . Za kilka tygodni ma się przeprowadzić do Londynu, do mnie i tu mamy chodzić do tej samej szkoły . Nawet nie wiem jakim cudem udało nam się przekonać do tego naszych rodziców.
      Wracając do tematu. W moje urodziny przyjechałam do Alex. Na kilka dni. Chciałam się zobaczyć z dawnymi znajomymi. Nie spodziewałam się tego co dla mnie zrobiła.Powiedziała mi tylko że ma dla mnie niespodziankę. Okazało się że zrobiła imprezę nad jeziorem z moimi dawnymi znajomymi. Wybrała jezioro, ponieważ wiedziała, że kiedyś wychowywałam się tam, aż do tego czasu gdy musiałam się przeprowadzić. Impreza była udana a do tego wynajęła nam domki kilka metrów od jeziora. Wszyscy byli uradowani a ja najmocniej. 

       Alex ma urodziny zaraz miesiąc po moich. Miałam więc mało czasu na wymyślenie oryginalnego prezentu urodzinowego. Po długim namyśle wymyśliłam, że wezmę ją na koncert One Direction. To oczywiście była niespodzianka. Nie ogarniam tej dziewczyny- piszczy , a nawet płacze przy ich plakatach, a co dopiero będzie gdy zobaczy ich na koncercie. Ale czego się nie robi dla przyjaźni. Ja osobiście lubię ich, ale nie aż tak, żeby być ich psychofanką.
        Nadszedł ten dzień . Pojechałam na lotnisko. Tam odebrałam Alex. Pojechałyśmy na zakupy do centrum handlowego. Byłyśmy tam ponad cztery godziny. Dla niej nie miało znaczenia że leciała taką drogę i jest zmęczona, zakupy to jej drugi żywioł. Nigdy więcej . Myślałam, że nogi to po prostu mi odpadną.
W końcu po powrocie mogłam odetchnąć, miałam wrażenie , że to ja się bardziej zmęczyłam od niej. Miałam w planach zrobić seans filmowy, lecz gdy wróciłam z prysznica ujrzałam chrapiącą Alex. Leżała na brzuchu w ubraniach, nawet w butach , a dokoła niej leżał stos reklamówek z ubraniami. Nie chciałam już jej budzić, więc przykryłam ją i sama poszłam spać.

Bohaterowie

                                            Imię:Emilly
                                        Wiek:16.07.1996
                                             Imię:Alex
                                       Wiek:12.08.1996
                                             Imię:Zayn
                                       Wiek:12.01.1993
                                               Imię:Harry
                                         Wiek: 01.02.1994
Imię:Louis
Wiek: 24.12.1991
 Imię:Niall
Wiek:13.09.1993
 
                                             Imię:Liam
                                       Wiek: 28.08.1993