piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 2

-To jest moje- powiedział ktoś znany.
-Nie to moje-odpowiedziałam
-Jestem Harry
-To ma być reklama pepsi w tym przypadku krawatu?
     Nagle oddał mi go, a jacyś chłopacy zaczęli się śmiać. Zaczęli tańczyć i totalnie powariowali , a przecież nic się nie wydarzyło. Przyznaję, to było dziwne. Co ja powiedziałam takiego śmiesznego?
Miałam uczucie, że ,,porywacz krawatów” mnie obserwuje więc odwróciłam się . To był Harry, a za nim chłopacy z One Direction. Zrobiłam jakąś głupią minę w stylu WTF?, co wyrazili śmiechem .Nagle doznałam olśnienia. No tak, przecież Alex nie ma autografu, a taka okazja może się nie powtórzyć. No cóż przez chwilkę muszę pobyć dla nich miła, to konieczne. Podeszłam do nich i powiedziałam:
-Mogę zając wam 10 min? Proszę- uśmiechnęłam się i zrobiłam oczy słodkiego psiaczka. Widząc. Wiem że to nie w moim stylu ale musiałam mieć te autografy i nic mnie przed tym nie powstrzyma.
-No ok.- odpowiedzieli. Uff… udało się teraz muszę znaleźć Alex.
-To ja za chwilę tu przyjdę.
        Szybko pobiegłam po Alex. Zanim ją znalazłam minęło trochę czasu, ale gdy ją zauważyłam złapałam ją za rękę i razem pobiegłyśmy do chłopaków. Była trochę zdezorientowana, ale nie było czasu na wyjaśnienia. Nie wiadomo co strzeli chłopakom do głów. Gdy doszłyśmy zamurowało ją. Zrobiła się blada i byłam pewna że zaraz zemdleje. Nie wiedziałam co zrobić lecz wpadłam na jeden pomysł. Podeszłam z nią do Harrego.
-Paczaj to jest Harry- dotknęłam go palcem o policzek-Widzisz reaguje.
Nadal nie kontaktowała .Pomachałam przed ich oczami ręką i dopiero kapnęła się że to oni.
Chłopacy zaczęli się śmiać , a Luis powiedział:
-Czy to jest jakaś hipnoza bo jak tak to rób to dalej.
      Niall zaczął tak się śmiać, że aż zrobił się czerwony prawie się popłakał .
Gdy w końcu dotarło do niej kto przed nią stoi zaczęła tak wrzeszczeć że z pewnością słyszał nas cały sklep. Darła się i pewnie by nie przestała gdyby nie kasjer, który zadzwonił dzwonkiem i przyszła ochrona. Szybko jednak opanowałam sytuacje mówiąc:
-Proszę wybaczyć mi te wrzaski , dziewczyna nie radzi sobie z emocjami.
-One są z nami- powiedział Zayn.
Po tych słowach ochroniarz poszedł.
-Dzięki Zayn- odpowiedziałam.
      Odpowiedział swoim szerokim uśmiechem. Przyznaję że bardzo ładnym. Dla bezpieczeństwa stałam z Alex żeby to się nie powtórzyło. By nie zajmować dla chłopaków więcej czasu powiedziałam:
-Moglibyście dać jej już autografy to będzie po sprawie.
-Ok- odpowiedział Liam. WOW, nie myślałam że będzie tak łatwo. Biorąc się do roboty nagle odezwał się Zayn:
-Co wy tu tak w ogóle robicie? Śledziłyście nas? A może interesujecie się męską modą?-zaczął się lekko śmiać
-Nie , nie . Po prostu musiałam kupić krawat dla mojego taty-zaczęłam się tłumaczyć i przy okazji się zarumieniłam
-Zbieg okoliczności?- zapytał Hazza
-Tak-odparłam
-Uwielbiam takie przypadki są takie interesujące i… -zaczął opowiadać Louis lecz wtrącił mu się Liam.
-Lepiej nie dokańczaj .
Alex tylko patrzyła się na nich i nic nie mogła wyksztusić. Zrobiła się lekko czerwona gdy Nial podał jej autografy.
-Idziemy Alex- powiedziałam
Gdy szła w stronę wyjścia , szybko podeszłam do chłopaków mówiąc:
-Sorry za jej zachowanie i dzięki za ten czas i autografy. Wczoraj miała urodziny więc byłam jej to winna.
-Oooo a ja musze tyle czekać na swoje mogłyście nas zaprosić na tort- powiedział Lui
Zayn tylko walną go w głowę . Lekko zaśmiałam się z tego, po czym odeszłam. Nagle Alex rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować po policzkach, czole no po prostu gdzie się da. Wracając do domu zaważyłam jaka była podekscytowana. Cały czas skakała , nie poznawałam jej.

  Następnego dnia


     Następnego dnia Poczułam ostre światło świecące w moją stronę.
Okazało się , że to było słońce przebijające się przez moje okno . Nie miałam zamiaru otwierać oczu więc schowałam głowę pod poduszkę. Gdy zaczynałam zasypiać nagle obudził mnie telefon. Z niechęcią przyłożyłam telefon do ucha.
- Hej córeczko- odezwała się mama
-Hej – odpowiedziałam
- Pamiętasz gdy mówiłam ci, że mamy do ciebie przyjechać?
-No pamiętam .
- Będziemy o 15.00
-Ale kiedy ?
-Dzisiaj nie pamiętasz?
-Na śmierć zapominałam… a na którym lotnisku macie przyjechać? 
-Na lotnisku ….- nagle zaczęła krzyczeć Alex z pod prysznica żebym podała jej nowy żel pod prysznic .      Gdy chciałam się dopytać gdzie jest te lotnisko mama nagle się odłączyła. Pierwsze co przyszło mi do głowy to lotnisko w centrum Londynu więc nie podzwaniałam do niej.
Tak jak chciała Alex tak i zrobiłam. Szukając żelu zaważyłam braki na półkach . Poszłam zobaczy jakie mamy produkty by zrobić kolacje. Na pewno rodzina będzie głodna pomyślałam, ale tam też były pustki. Gdy zobaczyłam , która jest godzina, a było po 12 poszłam szybko do sklepu zrobić generalne i potrzebne na kolację zakupy. Po poinformowaniu o tym Alex wyszłam.
Gdy wróciłam do domu była już 14. Nie wiedziałam ,że to tyle mi zajmie. Wchodząc do domu Alex już na mnie czekała.
- Idź się przebrać, a ja zrobię kolacje- powiedziała
Po przebraniu chodź to było trudne, bo po nie wyspaniu ciężko kontaktuje, a wybór ubrań był jeszcze gorszy, zeszłam na dół.
- Gotowa? Jedziemy?-zapytałam się Alex
- Nie, ja nie jadę nie skończyłam gotować… ty jedź a ja to skończę- odpowiedziała
-Ok
Następnie wyszłam . Udałam się na lotnisko . Była 15 postanowiłam czekać. Po kilku minutach zadzwonił do mię telefon .
-Gdzie ty jesteś?- zapytała mama
-No czekam na was przed lotniskiem-odpowiedziałam
- My też czekamy przed lotniskiem i ciebie nie widzimy
-A na jakim jesteście lotnisku?
-Koło kafejki za którą jest centrum handlowe- mama zawsze zapominała i nie orientuje się w Londynie lecz domyśliłam się.
-Pomyliłam lotniska… Już jadę po was- odpowiedziałam po czym się odłączyłam
Zdenerwowana szukałam jakieś taxi lecz tak się nie stało ,a rodzina czekała. Nagle podjechała do mię limuzyna.
- Gdzie pani jedzie- zapytał szofer
-Na lotnisko na ulicy Baker Street – odpowiedziałam zdziwiona
- Mogę cię zabrać ale pod drodze muszę wziąć kilku pasażerów
-Dziękuje- odpowiedziałam i wsiadłam do limuzyny
Jadąc zastanawiałam się kto to może być i dlaczego był taki choiny ten szofer. Nagle obudziłam się z myśli gdy otworzyły się drzwi i...


3 komentarze: