piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 3


       Do środka wskoczyło jednocześnie pięciu chłopaków. Wystraszona cieszyłam się w duchu ,że siedziałam naprzeciwko, bo inaczej zgnietli by mnie. Leżąc tak zaczęli się śmiać. Nagle blondas krzyknął:
- Chłopacy my nie jesteśmy tu sami .
Usiedli i zaczęli się na mnie patrzeć, a najbardziej loczek
- Ej to ta od krawatu- wrzasnął
Wtedy wiedziałam już , że to One Direction.
-Skąd się tu wzięłaś – zapytał się Liam
Wtedy odezwał się szofer:
-Ja ją wziąłem. Ona nie daleko wysiada więc pomyślałem , że ją wezmę ale nie wiedziałem, że się znacie
-No tak jakby…- odpowiedziałam.
-A gdzie ta twoja krzycząca koleżanka ?-zapytał się Louis
- Jest teraz zajęta ,robi kolację
-Ooo ja jestem głodny po tym koncercie może wbijemy do ciebie?- zapytał Niall
Zayn walnął go w głowę, a ja się tylko zaśmiałam.
-Zaprosiła bym was ale przyjechała do mnie rodzina i właśnie po nią jadę.
-Ahaaa- odpowiedzieli razem
Nagle nastała cisza.
-A jak tam na koncercie ?- zapytałam
- Jestem tak wykończony, że aż….- nie dokończył Zayn bo mówiąc to położył swoje nogi na Harrego.
-Jak śmiesz kłaść swoje nogi na moje?- zapytał się zbulwersowany Harry .
- Oj przepraszam panie Haroldzie- odpowiedział Zayn. Po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Tylko ja mam pozwolenie tak na niego gadać- powiedział Luis po czym zrobił dziwną minę
Znów zaczęły się śmiechy które przerwał szofer:
- To już tu panno….
-Emilly- odpowiedziałam                                                                
- Oooo jakie super imię…. Też chcę takie- powiedział Louis. Wychodząc Zayn powiedział:
-Do zobaczenia pani Emillio.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. Zaważyłam nie daleko moją rodzinę po czym tam się udałam.
-Co tak długo?- zapytała mama
-Duże korki były- wiedziałam, żeby lepiej nie mówić z kim jechałam , bo wtedy zadręczyła by mnie pytaniami. Wzięłam kilka walizek i złapaliśmy stopa.




 
Następnego dnia


     Dziś rano obudził mnie wrzask mojej siostry Gemmy, która zaczęła panikować, ponieważ nie było Nutelli. Niestety przyzwyczajona jest do luksusów i słodycze je dziennie kilogramami więc akurat mnie to nie zdziwiło, lecz Alex zareagowała na to przeciwnie. Zeszła na dół i rzuciła w nią czekoladami. Moją rodzinę to nie ruszyło, ponieważ jest to normalne zachowanie Alex. Nagle zaczęła krzyczeć po czym do niej przybiegłam.
-Co się stało ?- zapytałam
-Wiesz która jest godzina?- zapytała Alex
-Nie, nie wiem
-7.00 Zabiję twoją siostrę. Jak ona tak może?                 
Zaczęłam uspokajać dziewczynę, bo ze szczęścia schowała twarz w rękach w negatywnym znaczeniu.
-Na ile oni tak wogóle przyjechali?- zapytała
-Devid, mama i tata nie długo jadą objechać rodzinę, a w tym czasie my mamy zaopiekować się Gemmą.
-Co ? żartujesz sobie? Jak ja teraz nie wytrzymuję , a co mówiąc później. A ile dni mamy ją niańczyć?
-Tydzień.
     Alex dostała wytrzeszczu oczu. Po czym walnęła się w czoło i poszła do łazienki. Wiem, że będzie ciężko no ale niestety ja tego nie wymyśliłam.
-Emilly!-zawołała mnie mama. Zeszłam szybko na dół .
-Zastanawiałam się i stwierdziłam, że już dzisiaj wyjedziemy do cioci Margaret, żeby się wyrobić z czasem.
-To znaczy, że mam już zmarnowany cały dzień nie licząc całego tygodnia?
-Tak, niestety.
-To chociaż pozwól mi jeszcze iść do sklepu z Alex.
-Ile wam to zajmie ?
-No nie wiem, ok 5godz.
-Co ? to do jutra się nie wyrobimy!
-No dobra 4,5
Mama przewróciła oczami i powiedziała;
-No dobrze ale już się zbierajcie.
     Szybko pobiegłam do Alex i wszystko jej powtórzyłam, Myślałam, że dziewczyna zemdleje .
Szybko się ogarnęłyśmy i wyszłyśmy jak najszybciej by mieć więcej czasu. Nawet nie zjadłyśmy śniadania .
Poszłyśmy do centrum handlowego i tam byłyśmy w większości czasu. Resztę czasu spędziłyśmy w supermarkecie. 
Była trochę taka wiocha, bo w większości wózek był wypchany słodyczami. Zawsze dzięki nim można uspokoić siostrę. Zabrałyśmy się w dwie taxówki i pojechałyśmy do domu. Wchodząc mijałam się z rodziną . Ucałowali mnie w locie i pojechali.
Było gdzieś po 15 więc nie wiedziałyśmy co mamy zrobić z Gammą. Alex zawołała ją, po czym posadziła na sofie , włączyła bajki na TV i dała dwie czekolady po czym powiedziała:
-No to mamy spokój na ok.3 godz.
W tym czasie pochowałyśmy produkty i zrobiłyśmy kolację.
Gemma kolacja!- krzyknęłam. Po 5 min. krzyknęła Alex:
-Rusz te cztery litery.
Po czym poszłyśmy na górę. Długo nam to zajęło, bo mamy mnóstwo szaf. Gdy wróciłyśmy, na sofie spała otoczona mnóstwem papierków po słodyczach Gemma. Zasyfiła nam cały salon, a na dodatek zjadła wszystkie słodycze.
-Super, mamy całą noc wolną! To co robimy?- krzyknęła Alex
-Co ty ? Oszalałaś!? Jak się obudzi to zadzwoni do rodziców, a wtedy zgon na miejscu…
Widziałam jak humor Alex po niej spływał. Wyczerpana zjadła do końca kolację i razem obejrzałyśmy telewizję. Po czym poszłyśmy spać.


-----------------------------------------------------------------------------------

Jeśli to czytasz byłoby miło gdybyś zostawił/ła po sobie komentarz:)





6 komentarzy: